Bieszczady, gdy już jesień przyszła

Wrześniowy wypad w Bieszczady, jeden z ostatnich cieplejszych weekendów. Tym razem padło na Solinę, nad którą byłam ostatnio w szkole podstawowej czyli kilkadziesiąt lat temu. Po drodze odwiedziliśmy stary klasztor , w którym swego czasu mieścił się ośrodek dla księży alkoholików. Niezwykle urokliwe i ciche miejsce, gdzie można poczuć było obecność...samego siebie. Toteż nie dziwię się, że właśnie tam został ulokowany.
Natomiast nad Soliną tłumy ludzi, mnóstwo turystów, bary i restauracje wypełnione po brzegi, ale to nie przeszkadzało nam pysznie zjeść i wypocząć, choć niestety wypad był tylko 2- dniowy.
Ale kiedy obok siebie masz doborowe towarzystwo i możliwość wyrwania się choć na chwilę z domu, to nawet tłumy turystów nie przeszkadzają.





















Komentarze